wtorek, 30 października 2012

VII. "Bez przyjaciół shinobi jest nikim."

     Ruszyli. Tokuma zaatakował pierwszy odciągając napastników od Kakashiego. Uchiha pozostając w tyle wykorzystała okazję i szybko ruszyła w stronę jonina. Klęczał na ziemi ciężko dysząc.
- Szybko! – Chwyciła go za ramię by mógł się na niej oprzeć. „Kakashi jaki ty ciężki jesteś!” przemknęło jej przez myśl, kiedy poczuła jego ciężar na swoim ramieniu. Przez drugie ramie zobaczyła, jak Hyuga powala na ziemię rudowłosego. Musiała przyznać, że potrafił walczyć. Gdy spojrzała na szarowłosego zamurowało ją na chwile. Jego sharingan, dziedzictwo i duma klanu Uchiha. Domyślała się jaki to musi być ciężar dla niego. Każdy kto go pragnie nie ma pojęcia jakie konsekwencje niesie za sobą posiadanie tego „daru”.
- My chyba jeszcze nie skończyliśmy.
     Zatrzymała się. Spojrzała przed siebie i zobaczyła mięśniaka, z którym wcześniej walczyła. „Świetnie! Jeszcze tego brakowało!”. Poczuła, jak Kakashi zsuwa się jej z ramienia. Był praktycznie nieprzytomny, przez zbytnie używanie sharingana. Zdawała sobie sprawę, że długo ich bronił, może zbyt długo? „ Sytuacja nie wygląda najlepiej, eh. Kakashi jest wykończony, mojej czakry nie wystarczy na długo – Kalkulowała w myślach Isarabi swoją sytuacje – katon i chidori odpada, zbyt dużo czakry pochłaniają…”. Musiała przerwać swoje przemyślenia, gdyż  w jej stronę leciało tysiące sopli. „Cholera!” Odepchnęła Kakashiego i sama odskoczyła. Chwilę później poczuła przeszywający ból w udzie. Trafił. Sopel wbił się jej w nogę, na szczęście nie był nasiąknięty trucizną. To jednak nie był koniec. Wykonał kolejna pieczęć. Isarabi natychmiast ją rozpoznała. „Technika zamrożonego ciosu… spokojnie, musi mnie dotknąć by zaczęło działać”. Z kabury na shurikeny czarnowłosa wyjęła trzy bomby dymne, które natychmiast rzuciła w przeciwnika. Biała mgła pokryła ulicę, na której walczyli. Uchiha wykorzystała ten moment i wykonała technikę klonowania. Chwilę później spokojnie patrzyła jak Takashime zamraża jej klona. „Co wymyśli teraz?” pytała samą siebie, gdy dym już opadł i znowu mogli sobie w oczy spojrzeć. Wokół jego dłoni pojawiły się płatki śniegu. Isarabi zacisnęła zęby i przygotowała się do kolejnego ataku. Jednak on nie następował. Zobaczyła szyderczy uśmiech na jego twarzy. Była pewna, że coś kombinuje.     Niespodziewanie ruszył w stronę nieprzytomnego Kakashiego. „Tylko nie to!” pomyślała z przerażeniem Isarabi i ruszyła za przeciwnikiem. Można by rzec, że to szaleństwo, bo czym chciała walczyć? Jedyne co jej zostało to katana i sharingan. Dobrze wiedziała, że to pułapka.
      Mężczyzna uformował z lodu sople i rzucił. Nie obchodziło go, że gościu jest nie przytomny, że Uchiha na pewno coś wymyśli. On musi kogoś zabić! Chce poczuć krew i smak zwycięstwa, choćby miało być urojone.
     I wtedy go całkowicie zaskoczyła… spodziewał się wszystkiego, ale nie tego. Widział ją jak ruszała z miejsca i biegnie za nim. Oboje byli cholernie zmęczeni, on po jej genjutsu, ona po stracie czakry na rzecz Yui. Na sekundę znikła mu z pola widzenia, żeby po chwili pojawić się przednim. Było już za późno dla niej i dla niego. Sople przebiły czarnowłosą, powodując, że jej ciało uderzyło z głośnym hukiem o pobliską ścianę. Z jej ust wydobył się łamiący krzyk bólu. Upadła na ziemię. Zanim pochłonęła ją całkowita ciemność zdążyła dostrzec czerwone chmury.
     Jego zaskoczenie równie szybko znikło jak się pojawiło. Wygrał. Definitywnie wygrał. Nadszedł czas by zakończyć tą misje i odebrać zapłatę. Wyminą nadal nieprzytomnego szarowłosego jonina z Konohy, by po chwili zatrzymać się przed ciałem dziewczyny. Nie zauważył pojawienia się trzeciej osoby. Nie dostrzegł tego co była w stanie zobaczyć Isarabi przed utratą przytomności.
     Nagle Takashime wylądował na ścianie, zanim zdążył zareagować napastnik przycisnął jego ciało do muru, uciskając je za gardło jedną ręką. Próbował się uwolnić, ale to tylko pogorszyło sytuacje. Cios w żebra spowodował, że poczuł krew w ustach. Kiedy otworzył oczy z przerażenia pragną je zamknąć.
- Itachi Uchiha… - Wychrypiał, a krew spłynęła mu po twarzy. Ten tylko zacisnął dłonie na jego krtani i ponownie otworzył swoje oczy. Mangekyō Sharingan. Sekundę później był już koniec. Mężczyzna padł na ziemię martwy. Spojrzał na bezbronne ciało Isarabi, jego oczy na powrót stały się czarne jak węgiel.
                                                     ***
- Itachi! Będziesz tak stał? – Isarabi ruszyła w stronę bramy, Shisui Uchiha podążył za czarnowłosą dziewczyną. Nie mając innego wyboru Itachi poszedł z nimi. – Będziemy mieli pamiątkę. Po latach, gdy każdy z nas będzie już dorosły będziemy mogli podziwiać nasze podpisy – Zawołała podekscytowana Isarabi do dwóch czarnowłosych chłopaków.
- W sumie czemu nie. Co o tym myślisz, Itachi? – Shisui spojrzał na przyjaciela wymownie, czekając na jakąkolwiek reakcję z jego strony.
- No – Wysilił się jedynie na taką odpowiedz geniusz i duma klanu Uchiha. Spojrzał na beztrosko uśmiechającą się kunoichi. Tak wiele rzeczy wprawiało ją w świetny humor. Potrafiła docenić najdrobniejsze gesty ludzkie, czego on nie robił. Miał ochotę wybuchnąć śmiechem patrząc na skupiona miną dziewczyny, która uparcie dłubała w ścianie.
     Po chwili rzeźbienia w murze powstały dwa podpisy Shisui Uchiha oraz Isarabi Uchiha. Brakowało tylko Itachiego, który jak dotąd nie podjął żadnej inicjatywy w związku z pomysłem niszczenia mienia Konohy. Po długich namowach Isarabi z niechęcią podjął się tego głupiego przedsięwzięcia.
- Co za to dostanę? – Spytał Itachi, gdy wyrył swoje imię i nazwisko na murze. Podszedł do dziewczyny, spojrzał na nią tym wzrokiem, który czarnowłosa tak kochała i delikatnie na sekundę się uśmiechną.
- Co tylko zechcesz – Odparła zalotnie dziewczyna, zarzucając ręce na ramiona chłopaka.
- Naprawdę?
     Poczuła ciepły oddech i głos chłopaka tuż przy swoim uchu. Ich twarze były bardzo blisko siebie, tak bardzo, że na chwilę połączyły się niewinnym pocałunku.
- Hej! Gołąbeczki! Idziemy trenować?
     Tą rozkoszna chwile przerwał im głos osoby trzeciej. Shisui, który uśmiechał się do nich złośliwe. Oni tylko spojrzeli na niego. Ten to wiedział, kiedy się odezwać!

1 komentarz:

  1. Ojej, jak słodko :P
    Nie jestem fanką romansów, ale cieszę się, że takowy wątek pojawił się w tym rozdziale.
    A jeszcze bardziej cieszę się z pojawienia się Itachiego.
    Zobaczmy co z tego wyniknie :)

    OdpowiedzUsuń