czwartek, 25 października 2012

I. "Każdy wybiera własną drogę ninja."

- Tato nie! NIE!!
     Ale on nie słuchał. Kolejny cios wymierzony w żebra uciszył krzyki dziewczynki. Upadła na kolana, z jej ust wypłynęła stróżka krwi brudząc ubranie. Mężczyzna chwycił dziewczynkę za kimono i podniósł jej ciało tak, że teraz mogli spojrzeć sobie w oczy. Jego czarne tęczówki z nienawiścią przyglądał się czarnowłosej. Nawet się na niej nie zawiódł, bo na nic nie liczył. Była beznadziejnie słaba, że aż żałosna. Nie potrafiła się niczego nauczyć. Zamiast przynosić chlubę swojej rodzinie i klanowi, być posłuszną i robić co do niej należy, ona się buntowała i ignorowała słowa ojca. Unikała z nim rozmowy i wracała późno do domu. Nie mógł pozwoli żeby kalała jego nazwisko.
- Błagam, niee…
Z ust dziewczynki wydobył się jęk, kiedy mężczyzna chwycił ją za gardło.
- Jesteś taka słaba… - Zacisną rękę na szyi dziewczynki, która natychmiast mocno zacisnęła powieki. Z ust nadal leciała jej krew – To hańba dla mnie, że los obdarował mnie tak bezwartościową córką – Sykną mężczyzna uderzając ją po raz kolejny w żebra. Z ust dziewczynki wydobył się niespodziewany krzyk bólu i rozpaczy. Gdy otworzyła oczy jej czarne tęczówki lśniły od łez, które obficie spływały jej po policzkach. – Potrafisz tylko ryczeć i nic więcej! Nie jesteś w stanie podjąć jakiejkolwiek inicjatywy obrony. Myślisz, że jak się rozpłaczesz to nieznajomy, który przyłoży ci katanę do krtani, cofnie ją i daruje ci życie?! Nic z tego! Poderżnie ci gardło!! Upadniesz na trawę na której będzie już twoja krew, będzie jej przybywać i przybywać aż w końcu w tobie nie będzie już ani kropelki. Będziesz chciała to zmienić, ale będzie już za późno, bo będziesz MARTWA! – Ostatnie słowo niemal wykrzyczał. Jego słowa były przesiąknięte jadem i nienawiścią. Chwycił mocniej dziewczynkę za gardło i niespodziewanie rzucił jej ciało w przeciwny kąt pomieszczenia. Wystarczyły zaledwie sekundy by móc dostrzec jej drobne ciało, jak przelatuje przez ciemne pomieszczenie i z hukiem uderza o ścianę. Jej ciche jęki wypełniały ciszę i ciemności, które były jedynymi światkami tego wydarzenia. Ale czy po raz pierwszy? Mężczyzna skierował swoje kroki w stronę drzwi, nie spoglądając na czarnowłosą wyszedł.

                                               ***
     Poderwała się na łóżko. Czuła jak pot spływa jej po twarzy. Oddychała szybko i nierównomiernie, próbując łapczywie złapać jak najwięcej upragnionego tlenu. „To tylko sen… tylko sen” dało się usłyszeć jej głos gdzieś w ciemności. Miała zaciśnięte dłonie w pościeli i podkulone kolana. Jej długie, czarne włosy przykrywały jej twarz. Siedziała na łóżku i jak małe dziecko trzęsła się ze strachu. Wiedziała jednak, że żadne z rodziców nie przyjdzie jej przytulić, nie szepnie czułego słówka do ucha. Nikt nie pocieszy jej, że to tylko zły i paskudny sen, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Dobrze wiedziała, że jest sama i nikt tu nie przyjdzie. NIKT!
     Opadła po raz kolejny na łóżko z nadzieje, że uda jej się jeszcze przespać. Jutro czeka ją ciężki dzień. Kolejne zebranie ANBU. Miała wrażenie, że wszyscy ją nieustannie obserwują. Czekają na jej błąd. Czekają na ten moment, kiedy będą mogli przyłożyć jej katanę do krtani i bez jakichkolwiek ograniczeń pozbawić ją tchu. Ich spojrzenia doprowadzały ją do szaleństwa. Po raz kolejny tego wieczoru westchnęła i przewróciła się na drugi bok. Czasami miała wrażenie, że to nie oni są szaleni a ona.
                                  ***
- Wszystko w porządku, Itachi-kun?
     Jej delikatny głos dotarł do jego umysłu dopiero po chwili. Stała za jego plecami i dobrze wiedział, że uważnie go obserwuje. On nawet nie raczył na nią spojrzeć. Wiedział czego może się spodziewać. Nie była nią. Jej brązowe włosy, nawet w ciemności nie były tymi czarnymi za którymi tak tęsknił. Oczy, zwierciadło duszy, jej piwne tęczówki nie przedstawiały nic, dla niego była pusta, płytka i nudna. Tylko w jednej parze oczu potrafił się zatracić, zapomnieć o tych wszystkich strasznych rzeczach, których doświadcza od tak dawna. Pamiętał jak jej czarne tęczówki wołały go bezgłośnie. Kochał te wesołe ogniki w jej oczach. Kiedyś tak często mógł bez karnie przyglądać się jej oczom, czerpać od niej tą radość i chęć życia. „No, Itaś wyzywam cię na pojedynek” usłyszał w głowie jej śmiech i słowa, które tak często powtarzała. Tylko ona miała odwagę zdrabniać jego imię, mało tego śmiała mu się w twarz proponując pojedynek. Jak na dziesięciolatkę była w jego oczach bardzo odważna, ale z roztropnością bywało różnie. Z czasem jej radość zaczęła gdzieś znikać, jakby ktoś ją wysysał z dziewczynki. Jej dziwne zachowanie dostrzegł niemal natychmiast. „Itaś błagam nie rób nic, ja sobie sama z tym poradzę” nie słyszał w jej głosie śmiechu, który tak kochał. Zmieniła się, w czarnych tęczówkach nie było już wesołych ogników, nie pojedynkowali się, ale nie to było najgorsze. Oddalała się od niego, stawała się taki jak on był, cichy, milczący i samotny. Nie, nie mógł do tego dopuścić, nie potrafił by zaakceptować jej innej.
- Zbieraj swoje rzeczy – Jego lodowaty głos przerwał ciszę – Wracamy – Nawet na nią nie spojrzał, kiedy ją wymijał. Zbliżał się koniec nocy, Uchiha dobrze wiedział, że osłona ciemności będzie najlepszym kamuflażem dla zbiegów. Chciał jak najszybciej wrócić do siedziby i odpocząć, towarzystwo tej dziewczyny go mocno irytowało, jej zaczepki i ciągłe wlepianie w niego oczu. Tak, z pewnością nie miała ona nic wspólnego z czarnowłosą.
                                    ***
     Puk! Puk! Puk!
     Do uszu czarnowłosej dotarł odgłos pukania do drzwi. Nie miała jednak najmniejszego zamiaru wstawać. Nakryła głowę poduszka i usilnie starała się nadal spać. Miała nadzieje, że intruz za chwilę się znudzi i odejdzie.
     Puk! Puk! Puk!
     Z ust dziewczyny wyleciało kilka soczystych przekleństw. Jej mama na pewno nie była by z niej teraz zadowolona. Ona jednak nie cierpiała rano wstawać. A ten cholerny kretyn, czy kto tam stał przed jej drzwiami uparł się, żeby zmusić ją do wstania. „Dlaczego ten świat jest tak okrutny?! Ja chcę spać!” pomyślała niemal zdesperowana dziewczyna.
     Puk! Puk! Puk!
     „Tym razem przesadził!” Sekundę później pościel wylądowała na ścianie a dziewczyna z rządzą krwi skierowała się do drzwi. Przysięgła sobie, że poślę tą osobę tam gdzie pierz rośnie! Praktycznie przez całą noc nie mogła zasnąć z kiedy jej się to udało, ktoś uparcie dobija jej się do drzwi. Nawet nie przeszło jej przez myśl żeby sprawdzić kto tak puka, a przecież wystarczyło uaktywnić sharingana. W tej chwili racjonalność została daleko w tyle ustępując miejsca wściekłości zmieszanej z niewyspaniem.
- CZY TY WIESZ KTÓRA JEST GODZINA?! RODZICE NIE UCZYLI, ŻE NIE DOBIJA SIĘ KOMUŚ DO DRZWI!!! – Krzyczała jak szalona czarnowłosa zapominając, że słychać ją było na całą wioskę. Ona w geście wycelowała w nieznajomego pięścią, chcąc dać mu nauczkę.
- Isarabi przepraszam, że tak wcześnie, ale Hokage cię wzywa do siebie.
     Głos mężczyzny sprowadził czarnowłosą do rzeczywistości. Dopiero teraz zdała sobie sprawę z kim rozmawia i jak bardzo głupio się zachowała.
- Kakashi Hatake – Wymamrotała dziewczyna, kiedy zobaczyła przed sobą stojącego jonina, który przyglądał jej się z rumieńcami na twarzy.  Ona nie wiedziała o co mu chodzi, dlaczego jej się tak przygląda? Czyżby uznał ją za wariatkę? W sumie to miał do tego powodu, bo kto otwiera drzwi i wydziera się na całą Konohę, zamiast się grzecznie przywitać. – Coś się stało, Kakashi? – Spytała, bo zaczęła ją irytować ta sytuacja.
- Eeee – Jonin zdołał tylko to wydusić z siebie, bo nie mógł przestać patrzeć na czarnowłosą, która najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, że stoi przed nim niemal w samej bieliźnie, którą przekrywa tylko krótka, biała bluzka. Pierwszy raz widział jej niesamowicie zgrabne nogi, który zawsze skrywała za spodniami. „Co za wielka strata” przeszło mu przez myśl, kiedy pomyślała sobie jak musi wyglądać w sukience. Jej niemal odkryte ramiona i to co przekrywała bluzka powodowały ze Kakashi poczuł jak robi mu się ciepło w brzuchu. Czuł jak robi się coraz bardziej czerwony na twarzy, czego do końca dziewczyna nie mogła dostrzec przez maskę, którą nosił. – Ślicznie wyglądasz… - Rzucił zauroczony Kakashi zanim zdał sobie sprawę, że nie powinien tego mówić na głos.
     Do Isarabi dotarło, dlaczego Kakashi się jej tak przygląda. W jednej sekundzie zrobiła się czerwona jak burak. Jak mogła zapomnieć, że prawie jest naga! Nie myśląc wiele pobiegła do swojej sypialni po szlafrok. Gdy wróciła Kakashi siedział u niej w salonie, nie chciała się nawet domyślać co sobie pomyślał o niej Jonin.
                       ***
- Isarabi jesteś jednym z najlepszych joninów w ANBU – Zaczęła Tsunade, kiedy Uchiha zjawiła się w jej gabinecie – Tam twoje umiejętności są bardzo przydatne, ale w tej chwili mam dla ciebie inną misję. Twoim zadaniem będzie odnalezienie starożytnego zakonu kapłanek, które…
- Czego? – Przerwała Isarabi szanownej Hokage, bo nigdy wcześniej o tym zakonie nie słyszała.

3 komentarze:

  1. Szablon - me gusta, prócz tego, że nie ma tu Itasia :3
    Ahhh Itaś <3 Moja ulubiona postać całego anime ;) razem z Minato i Kuchiną ;D

    Mnóstwo literówek, kilka ortografów i błędów interpunkcyjnych... Aczkolwiek nie przeszkadza to jakoś specjalnie w czytaniu, serio. Tylko tak, dla ogólnego wyglądu możesz je poprawić, nie obraziłabym się xd.
    Co do układu tekstu. Wyjustuj go, będzie lepiej wyglądał ;) Skąd pomysł na imię - Isarabi?

    Czasem niektóre zdania są bez kontekstu. To trochę psuje efekt. Podniecony Kakashi <3 Jego też uwielbiam, w całej okazałości :P
    o Itasiu się wypowiadać nie będę, bo on zawsze jest najlepszy <3

    Czekam na kolejne rozdziały ;P Dodaj opcję "obserwatorzy" i powiadom mnie o tym proszę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Czego nie robi się dla młodszych sióstr *.*

      Usuń
    2. Hej. Dziękuję za komentarz. Wiem, że robię mnóstwo blędów,oczywiście je poprawię [jutro, bo dzisiaj muszę iść już spać], ogólnie mam niewyobrażalnie ogromny problem z ortografią.
      Postać Itachiego również jest moją ulubioną. Jeśli chodzi o imię Isarabi, to kiedyś czytałam blog [chyba o tematyce SN] i to imię tam padło.
      Jutro wpadne do Ciebie i przeczytam rozdział u ciebie.
      Dziękuję za pomoc raz jeszcze.
      Pozdrawiam

      Usuń