wtorek, 30 października 2012

IV. "Ta katana… to prezent od Itachiego? "

- Ohayo, Isarabi!
     Yui wesoło machała do niej, kiedy dostrzegła czarnowłosą stojącą przed bramą. Ta się tylko lekko uśmiechnęła i po raz kolejny ziewnęła. Nie wyspała się tej nocy.
- Co to? – Spytała zdziwiona niebieskowłosa na widok katany na plecach Uchihy.
- Katana – Oświadczyła spokojne dziewczyna o oczach czarnych jak węgiel. Nie zdążyła nic powiedzieć, bo zobaczyła nadchodzącego Hyuge. Kiedy dołączyły do nich Kakashi, a dołączyły po piętnasto minutowym spóźnieniu w końcu ruszyli w drogę. Szarowłosy biegł pierwszy, Uchiha była po jego prawej stronie, Hyuga po lewej a Yui osłaniała tyły. Na przemian biegli i szli, oszczędzając konieczną do walki energię, ale nie marnując czasu. Chcieli skończyć to jak najszybciej, gdyż każdy instynktownie czuł, że nic dobrego z tej misji nie wyniknie. Najbardziej rozkojarzona była Yui, która co sekundę nerwowo rozglądała się w prawo i w lewo, jakby bała się niespodziewanego ataku. Takie zachowanie u niej było raczej niespotykane. Zazwyczaj na misji jest zamyślona i nieobecna chwilami. Podczas tej misji wydawało się być odwrotnie, Yui reagowała na wszystko. Nagle zatrzymała się. Tokuma i Kakashi unieśli zaskoczeni brwi, chcieli coś powiedzieć, ale nie zdążyli, bo dziewczyna krzyknęła.
- Cholera! Dłużej nie wytrzymam! – Niebiesko włosa rozglądała się dookoła z obłędem w oczach – Jestem pewna, że ktoś nas obserwuje! Wam też się tak wydaje?
     Isarabi wymieniła zdziwione spojrzenia z Hatake. Wszyscy zgodnie pokręcili głowami, dając do zrozumienia dziewczynie, że nic takiego im się nie wydaje. Yui jednak to nie uspokoiło.
- Spokojnie Yui – Powiedziała cicho Isarabi podchodząc do koleżanki i kładąc jej rękę na ramieniu – Jeśli ktoś nas obserwuje, zapewne będzie chciał nas zaatakować. Bądźmy cierpliwi i czujni. A teraz ruszajmy, bo to nie czas na odpoczynek.
- Będziemy czekać, aż ktoś lub coś nas zaatakuje? Czy ty myślisz, że ja spokojnie będę czekać na nadchodzącą śmierć?
- Oczywiście, że nie. Poczekamy, jeśli się ujawni i zaatakuje, zabijemy go.
     Yui otworzyła usta żeby coś powiedzieć, niestety nie zdążyła, bo Uchiha dała znak, że ruszają. Niebiesko włosa westchnęła i ruszyła za drużyną. Stałe tępo utrzymywali przez kolejne godziny biegu. Już dawno nie byli geninami, by często robić przerwę na odpoczynek. Isarabi co jakiś czas aktywowała sharingana, by upewnić się, że w pobliżu nikogo niepożądanego niema. Niebo zaczęło przybierać szary kolor, co było oznaką, że czas na odpoczynek. Znaleźli z pozoru dobrze wyglądającą polanę, która znajdowała się nie daleko rzeki. Zaczęły się przygotowania do rozbicia obozu. Kakashi z racji sporego doświadczenia rozdzielił zadania, dzięki czemu prace posuwały się w szybkim tempie. Isarabi zajęła się ogniskiem, Kakashi sprawdzał czy polana jest wystarczająco bezpieczna, zaś Yui i Tokuma zmagali się z rozkładaniem namiotów.
- Pójdę po wodę – Odezwała się Isarabi znad płomieni ogniska. Rozpalenie ogniska dla Uchihy nie stanowiło żadnego wyzwania i problemu. Wyprostowała się i ruszyła w stronę, której słychać było szum rzeki. Kiedy doszła na miejsce okazało się, że rzeka jest większa niż myślała dziewczyna. Przez dłuższą chwilę ogłuszał ją huk wpadającego do niej wodospadu. Woda spadająca z góry roztrzaskiwała się na zburzonej powierzchni rzeki, powodując wybuch miliony kropelek, które rozpryskiwały się wszędzie. Isarabi zachwycił ten widok, przywołując w pamięci obraz jak ona sama, jako mała dziewczynka trenowała nad rzeką Nakano. Podeszła do brzegu i kucając dotknęła dłonią wody. Nabrała wody do bukłaku (pojemnik na wodę) i wróciła na polane, gdzie stały już dwa namioty. Yui i Hyuga szykowali się do spania.
- Isarabi idź spać, ja stanę na warcie.
     Usłyszała spokojny głos Kakashiego, a kiedy spojrzała w stronę skąd głos dochodził, zobaczyła jak Jonin siedzi na polanie i czyta książkę. Miała ochotę skomentować zachowanie mężczyzny, ale postanowiła iść spać. Weszła do namiotu, gdzie były przygotowane dwa posłania. Na jednym z nich leżała jej katana. Poczuła dziwne ukłucie w żołądku.
- Głodna? – Padło pytanie, któro bardziej brzmiało na stwierdzenie. Yui usiadła na drugim posłaniu i podała Isarabi miskę z ramenem – Nie jadłaś cały dzień, jak chcesz stanąć do walki bez posiłku? Tak nie można Isarabi.
- Zachowujesz się jak… - Uchiha zdążyła ugryźć się w język, zanim powie coś głupiego.
- Itachi? – Dokończyła Yui robiąc przy tym niewinne oczka. – Nie udawaj, że o nim nie myślisz – Isarabi jednak nie odpowiedziała i wzięła od przyjaciółki miskę z jedzeniem. Ta jednak nie miała zamiaru tak łatwo odpuścić – Nadal ci na nim zależy. Mnie nie oszukasz, za dobrze cię znam. Może nadal go kochasz?
- Przestań! – Isarabi nie wytrzymała, nie chciała tego słuchać.
- Ta katana… to prezent od Itachiego?
     Czarnowłosa spojrzała na miecz. Możliwe, że Itachi jej to podrzucił, ale z drugiej strony po co miał by to robić? Zresztą gdyby był to on, Isarabi natychmiast by wyczułaby jego czakrę. Przecież nie mógł zablokować przepływu czakry tak, żeby dziewczyna jej nie rozpoznała? Dokończyła jeść ramen i obie poszły spać.
                                                        ***
- Gdzie oni są?!! – Rozległ się wściekły, chrypiały głos gdzieś w lesie.
     Po między drzewami stały trzy zakapturzone postacie. Ich sylwetki spowite ciemnością wydawały się zjawami, które nie miały nic wspólnego z ludźmi. Czekali, aż ten przeklęty las się skończy. Ukrywanie ich nudziło a jednak nie potrafili się sprzeciwić rozkazowi.
- Już niedługo opuszczą tereny Konohy a wtedy będą nasi – Odparła postać, która musiałby kobietą, bo głos na to wskazywał – Zabawimy się jak nigdy! Wzbogacę moją kolekcję o nowe trofea. Już czuję zapach krwi – Przejechała językiem po ustach, tak jakby zlizywała z nich czekoladę – Jutrzejszy dzień zapowiada się pełen wrażeń…
- Nie podniecaj się tak -  Przerwała jej trzecia osoba, która dotąd milczała – Pamiętaj, że Uchiha ma być żywa. Z resztą możecie zrobić co chcecie. Jeśli pojawi się Itachi Uchiha, co nie ma prawa się wydarzyć, waszym zadaniem jest odciągnięcie go od naszego celu.
- Zaraz! A jak twoim zdaniem mamy to zrobić, mądralo? – Syknęła kobieta w stronę mężczyzny, który wcześniej przemawiał – Ty chyba zapomniałeś o kim jest mowa? Wiesz co oznacza walka z nim? Śmierć! A ty mi mówisz, że mamy go odciągnąć? Ty chyba postradałeś zmysły! Nie było mowy o walce z Itachim Uchihą!
      Niespodziewanie mężczyzna chwycił kobietę za gardło i podniósł do góry tak, że stopami nie dotykała ziemi.
- Będziesz z nim walczyć, choćbyś miała stracić życie.

2 komentarze:

  1. Ooo, zapowiada się ciekawie.
    Napotkałam trochę błędów ortograficznych, ale da się przeżyć :)
    Lekko, płynnie, ciekawie.
    Zadzieram kiecę i lecę do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Łohohoho :D

    "piętnasto minutowym " - piszemy łącznie ^^

    Ej, robi się coraz ciekawiej, na prawdę ;) Jeszcze raz sory, że dopiero teraz czytam. Resztę ogarnę jutro, bo przyjaciółka jest u mnie na noc i właśnie skończyła się kąpać ;3

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń