wtorek, 30 października 2012

III. "Katana"

     Dzień powoli żegnał mieszkańców Konohy. Powietrze wydawało się ciężkie, co było zwiastunem nadchodzącej burzy. Niebo z błękitnego koloru przybrało szarą barwę na tle którego rysował się zarys księżyca. Wszystko to wprowadzało Isarabi w stan, którym czuła potrzebę rzucenia wszystkiego i spania przez cały dzień. Jednak nie było jej to dane z racji powierzonych jej obowiązków. Wracając do domu z kolejnego treningu miała dziwne wrażenie, że coś się wydarzy. Po raz kolejny tego wieczora ziewnęła przysłaniając sobie usta dłonią. Zmęczenie dawało o sobie znać. Od masakry klanu Uchiha mieszkała w wynajętym mieszkaniu, który znajdował się poza jej rodzinnym klanem. Na szczęście dla czarnowłosej mieszkanie znajdowało się w centrum wioski, dzięki czemu miała wszędzie blisko. Kiedy dotarła do domu wszędzie było ciemno. Zdjęła buty i skierowała swoje kroki do łazienki. Jedyne czego teraz pragnęła to kąpiel w ciepłej wodzie z bąbelkami. Westchnęła, kiedy zanurzając się w wodzie poczuła woń kwiatów. Przymknęła zmęczone powieki, oddając się całkowitemu relaksowi.
                                                                   ***
         
     Młoda czarnowłosa dziewczyna stała przed lusterkiem przyglądając się swojemu odbiciu.
Na jej twarzy nie było widać uśmiechu i zadowolenia. Założyła ochraniacz na włosy ze znakiem liścia i ruszyła do kuchni. Przywitała mamę machnięciem dłoni i bez słowa usiadła na podłodze przy stole. Gdy postawiono przed nią kanapki, rzuciła niewyraźnie „dzięki” i zabrała się za przeżuwanie chleba.
- Wiesz kochanie, był tu rano Itachi – Oświadczyła nagle kobieta, nie spoglądając na córkę i nadal czyszcząc ścierką blat kuchenny – Mówił, że przyszedł w sprawie treningu i chciał się z tobą porozumieć w pewnej sprawie, dodał że będziesz wiedziała o co chodzi – w tym miejscu dziewczynka zadławiła się przełykaniem chleba i rozpaczliwie zaczęła łapać powietrze – Powiedziałam, żeby przyszedł później, mam nadzieję, że ot nic poważnego, uznałam, że powinnaś się w końcu wyspać… Miałam racje, prawda? – dokończyła z uśmiechem i spojrzała w stronę córki, by zobaczyć puste miejsce na podłodze, rozlaną herbatę i nie dojedzoną kanapkę. Isarabi wyszła, trzaskając za sobą drzwiami.
      Wybiegła jak szalona ze swojego domu, kierując swojego kroki do domu Uchihy. Miała nadzieję, że gdzieś po drodze go spotka. Dopiero po chwili uświadomiła sobie, że właściwie jej mama nie powiedziała jej o której był u niej chłopak i, że w tej chwili może być on dosłownie wszędzie. Nie mając innego pomysłu ruszyła do jego domu. Po drodze wpadła niechcący na Uruchi Uchihę i przepraszając starszą panią raz po raz, zdołała się dowiedzieć, że Itachiego nie widziała. Pobiegła dalej. Wiedziała czego chciał Itachi. Chciał zacząć działać a ona błagała go żeby nic nie robił. Żeby milczał… zapomniał. Wystarczyło żeby nie zwracał na to uwagi, ale on tak nie potrafił, nie w takiej sytuacji.
- Ohayo, Isarabi-san!- Radosny głosik przywitał ją na powitanie.
- Cześć, Sasuke – Przywitała małego Uchihę, który wpatrywał się w dziewczynę. – Nie wiesz gdzie jest twój brat?
      Chłopiec pokręcił głową, dając jej znać, że nie ma zielonego pojęcia gdzie jest Itachi.
- Rano, kiedy chciałem iść trenować, Nii-san powiedział, że idzie do ciebie – Powiedział Sasuke łapiąc dziewczynkę za rękę i kierując się razem z nią do Uchihy domu – I wspomniał, że chce porozmawiać z twoim tatą.
- Co?!
      Ostatnie słowa przeraziły dziewczynę. Zatrzymała się, przykucła na przeciwko Sasuke i spoglądając mu w oczy zapytała:
- Jesteś pewien, że Itachi poszedł porozmawiać z moim ojcem?
                                                     ***
     Niemal zachłysnęła się wodą z wanny. Dłonie mocno zaciskała na końcach wanny, próbując uspokoić oddech. Doskonale pamiętała ten dzień, w którym Itachi rozmawiał z jej ojcem. Z zamyśleń wyrwał ją odgłos tuczącego się szkła. Spojrzała na drzwi od łazienki, serce waliło jej jak oszalałe. Wyszła z wanny i owinęła się ręcznikiem. Można było nazwać to szaleństwem, ktoś był w jej w domu a ona a ona prawie naga i bezbronna chciała się bronić. Wyszła z łazienki i skierowała swoje kroki do kuchni. Aktywowała sharingana co spowodowało, że jej oczy zrobiły się czerwone z trzema łezkami. Jakaś postać przemknęła w kuchni, gdzie Isarabi natychmiast wbiegła. Było za późno. Zostało tylko otwarte okno, przez które brutalnie wdzierał się wiatr. Poczuła chłód na swoim ciele. Gdy chciała wyjść z pomieszczenia zobaczyła paczkę leżącą na stole. Była ona nie wielka, ale za to długa. Czarnowłosa przykucnęła przy stole i zauważyła przyczepioną niewielką karteczkę do paczki. Gdy ją otworzyła natychmiast rozpoznała symbol klanu Uchiha, który była na niej narysowany.
 
„W niszczeniu tkwi najbardziej przemijająca forma piękna. We krwi kryje się potęga, która jest w zasięgu ręki. Otwórz oczy i dojrzyj swego przeznaczenia".


     Rzuciła karteczkę na ziemię i rozerwała pakunek. Przed nią leżała katana, której rękojeść opleciona była w dwie wstążeczki, na których widniał znak klanu Uchiha. Isarabi odskoczyła od stołu. Z przerażenie przyglądała się znalezisku. Dobrze wiedziała, że to nie jest zwykła katana, a ten kto ją tu przyniósł miał w tym jakiś cel.
                                                  ***
     Dwie zakapturzone postacie stały na jednym z dachów w Konoha i z dziwną satysfakcja obserwowały Isarabi Uchihę, która otwierała znaleziony pakunek.
- Jesteś pewna, że złapie się na to? – Wyższa postać odezwała się, obracając głowę w stronę drugiej osoby – To raczej banalny sposób na zwabienie jej. Podejrzewam, że może przejrzeć nasze plany. Chyba nie jest aż tak głupia…
- Nie martw się o to czy przyjdzie, a o to żeby Uchiha trzymał się od niej z daleka.
     Lodowaty głos nieznoszący sprzeciwu zakończył definitywnie wymianę zdań. Swoje zdanie wykonali. Pozostaje im wracać i czekać.

2 komentarze:

  1. Dobra, a więc...
    *Ekhm-ekhm*
    Krótki rozdział, ale za to bardzo ciekawy.
    Niby takie to banalne; zmęczona dziewczyna, wspomnienia, prezent... Jednak przez kogoś, kto umie pisać, te wydarzenia są naprawdę ciekawe i wciągające.
    Idę do następnego

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo ;)
    Ej to są z jednego klanu, a nie są rodziną? Nie ogarniam xD
    Rozdział bardzo fajny. Przepraszam, że tak późno, ale czas znalazłam dopiero dziś.
    Z błędów poza interpunkcyjnymi wyczaiłam " nie wielka" - piszemy razem.

    Każdy kolejny rozdział jest lepiej napisany niż poprzedni ;)

    OdpowiedzUsuń