wtorek, 30 października 2012

VI. "Uchiha i Hyuga... razem?"

     Lodowaty podmuch wdarł się przez okno do niewielkiego pomieszczenia. Głucha cisza jaka w nim panowała, została przerwana przez walenie do drzwi. Brak reakcji. Niewielka osóbka przysunęła się jeszcze bardziej w kąt, próbując tym samym ukryć swoją obecność. Kilka sekund później z drzwi zostały tylko drobne kawałki.
- Zabieraj gówniarza! – Ostry ton głosu wypełnił pomieszczenie w błyskawicznym tempie.
Dwie olbrzymie ręce w brutalny sposób chwyciły chłopca za bluzę.
Obraz zaczął się rozmywać…

                                                        ***
- Trzymajcie go!!
     Rozległ się podniecony głos rudego nastolatka. W tonie jego głosu można było wyczuć pewnego rodzaje szaleństwo. Podszedł do grupki chłopaków, którzy prawdopodobnie byli w jego wieku. Trzech z nich przytrzymywało za ręce i nogi jakiegoś dzieciaka.
- Mówiłem ci, żebyś trzymał się od niej z daleka – Sykną rudowłosy nastolatek pochylając się nad swoją ofiarą – Co sobie myślałeś? Że jak cie pocałowała, to będziecie razem szczęśliwi? Już ja o to zadbam żeby było inaczej – Po tych słowach wyciągną niewielką buteleczka z kieszeni – Trzymajcie go.
     Nagle do ich uszu dotarł odgłos zbliżającego się niedźwiedzia bądź innego zwierzęcia. Rudowłosy chłopak przerażony w pierwszych chwili stracił równowagę i wypuścił z ręki buteleczkę, która wylądowała na twarzy przetrzymywanego chłopca. Chwile później rozległ się wrzask leżącej postaci na ziemi. Substancja, jaka wylądowała na twarzy wyżerała mu skórę, co było bardzo bolesne. Chłopak wił się z ból na ziemi, nie mogąc powstrzymać łez i krzyków.
- Błagam, pomóżcie mi! – Wrzeszczał jeszcze głośniej, kiedy oprawcy go puścili.
Oni spoglądali na niego z przerażeniem w oczach, nikt jednak nie śpieszył się żeby mu pomóc.
- Spadajmy stąd!
     Zarządził rudowłosy chłopak, ignorując przeraźliwe krzyki.
     Isarabi więcej nie zobaczyła, bo obraz znowu zaczął się rozmazywać…

                                                  ***
- Zadanie nie jest proste – Odezwała się stara kobieta, która siedziała z trzema osobami w jakiejś knajpie – Zapłacę wam ile trzeba będzie, jednak musicie się śpieszyć, bo zostało nie wiele czasu do pełni. Przyprowadźcie ją do mnie.
- Dlaczego to zawsze musi być pełnia… - Jękną bardziej do siebie.
      Wszyscy spojrzeli na niego.
- To proste. Podczas pełni dziewczyna posiadająca silne więzy krwi, czyli szczególny rodzaj kekkei genkai może część z nich przekazać kolejnej osobie. Stwarza to zagrożenie rozprzestrzenienia się takiej umiejętności dalej, dlatego wielkie klany zastrzegły sobie, że dziewczyny posiadające szczególną więź krwi muszą wybierać sobie partnerów z obrębu tego samego klanu. Kunoichi taka musi aktywować takie zdolności. Wybierając partnera ze wspólnego klanu, wzmacniała jego zdolności, bądź powoduje reaktywacje u niego takiej zdolności. Jeśli wybierze partnera z poza klanu przekaże mu część swoich umiejętności, jaka to będzie część zależy od umiejętności i siły kunoichi. – Tłumaczyła stara kobieta, trójka Shinobi słuchała w milczeniu – I tutaj pojawia się Itachi Uchiha. Musicie się spieszyć, gdyż ten Uchiha zrobi wszystko by nie dopuścić do przekazania sharingana dalej. Działajcie szybko, cicho i skutecznie.

                                       ***
     I wtedy wszystko się skończyło.
     Koszmar dla mężczyzny dobiegł końca. Spocony i roztrzęsiony upadł na ziemię. Isarabi przyglądała mu się uważnie, chciała coś powiedzieć, ale do jej uszy dobiegł krzyk Kakashiego:
- Isarabi!
     Obróciła się i zobaczyła, jak Jonin pochyla się nad leżącym ciałem Yui.
                                           ***
- Połóż ją tutaj – Wskazała miejsce na podłodze, gdzie po chwili Tokuma ułożył dziewczynę – Będę potrzebowała wody, jakiegoś głębokiego naczynia i trochę bandaży – Wymieniła Isarabi spoglądając na Yui – Musimy się śpieszyć, by trucizna nie rozprzestrzeniła się w jej ciele.
     Chwilę później chłopaka już nie było. Czarnowłosa rozejrzała się po pomieszczeniu, któro było całkowicie puste. „Przeklęta wioska!” przemknęło jej przez myśl, kiedy z ust Yui wydobyły się ciche jęki. Była już bardzo blada na twarzy. Jej oddech stawał się ciężki i rzadszy. Nie mogła już dłużej czekać. Chwyciła za pierwsze kogai, które było wbite w ramię dziewczyny. Krzyk Yui niespodziewanie rozproszył ciszę, która jako jedyna wypełniała to pomieszczenie. Kolejne ostrze i krzyk. W końcu do pokoju wbiegł Hyuga.
- Nie jest dobrze – Dyszał chłopak, próbując złapać oddech – Kakashi nadal walczy z napastnikami. Jest praktycznie wykończony i długo nie pociągnie. – Tokuma przykucną przy Isarabi – Musimy coś zrobić, bo go zabiją – Ona nadal milczała – Co z nią? – Wskazał na Yui, która nadal był nieprzytomna.
     Uchiha po raz pierwszy spojrzała na chłopaka. W sumie to nigdy mu się nie przyglądała. Miał śliczne orzechowe oczy i męskie rysy twarzy. Charakterystyczne dla jego klanu długie brązowe włosy świetnie kontrastowały się z jego oczami. „Musimy coś zrobić” słowa chłopaka odbiły jej się gdzieś w umyśle. On prawdopodobnie nie rozumiał wagi tych słów. Razem? Wspólnie? Uchiha i Hyuga? Gdyby byli w innej sytuacji, Isarabi pewnie zaczęła by się śmiać. Dobrze wiedziała, że te słowa nie pasują do ich klanów. Byli z innych bajek. Ona dobrze wiedziała skąd to podejście. Szkoła ojca zaczynała przynosić efekty.
- Przetrzymaj ją za ręce – Wskazała chłopakowi, co natychmiast wykonał – Muszę wyciągnąć z jej ciała truciznę. – Nalała do miski wody i wykonała Saikan Chūshutsu no Jutsu. Czarnowłosa uniosła dłoń nad którą unosiła się bańka z wody, ostrożnie przesunęła bańkę, która po dotknięciu skóry Yui została wchłonięta przez niewielką ranę na jej ciele. Chwilę później Isarabi zrobiła niewielkie nacięcie po przeciwnej stronie, by kilka sekund później ujrzeć srebrną substancję, która wypływała wraz z krwią z rany niebieskowłosej. Czynność tą powtórzyła cztery razy. Z torby, która miała przy sobie wyjęła niewielki pojemniczek.
- Co to? – Pytanie chłopaka nie było zaskoczeniem dla dziewczyny.
- Maść. Pomoże Yui szybciej wrócić do zdrowia – Odparła i zaczęła delikatnie nakładać białą maść na rany i nacięcia.
- Nie wiedziałem, że jesteś Iryoninem* - Szepną tym razem chłopak, bardziej do swoich myśli, ale Isarabi słysząc jego słowa uśmiechnęła się na chwilę.
- Nie jestem – Ucięła definitywnie ten temat i zaczęła bandażować klatkę piersiową niebieskowłosej. Stan Yui już się nie pogarszał, ale rewelacji również nie było. W chwili obecnej nie nadawała się do niczego. Sama Isarabi po stracie tak dużej ilości czakry potrzebowała odpoczynku, na który teraz nie mogła sobie pozwolić. Ta cholerna misja, która wydała jej się jedną wielką pomyłką, zaczynała poważnie się komplikować. – Trzeba zobaczyć co z Kakashim – Odezwała się, kiedy ułożyli Yui pod ścianą.
     Oboje wyszli z pomieszczenia by ujrzeć obraz nędzy i rozpaczy. Droga, która tak nie dawno szli stała się ruiną, zresztą tak jak pobliskie domy. W powietrzu unosił się ohydny odór, który w pierwszej chwili przyprawił ich o mdłości. Ruszyli w kierunku skąd dochodziły odgłosy walki. Gdzieś w unoszącym się pyle dostrzegli Kakashiego jak walczy z rudowłosym i kobietą o blond włosach. Isarabi natychmiast wyczuła, że szarowłosy przez używanie sharingana słabnie. Musieli coś zrobić i to szybko.
- Zabierz stąd Kakashiego – Rzucił Tokuma, gdy zobaczył, że dziewczyna chce zaprotestować, chwycił ja za podbródek zmuszając by na niego spojrzała – Straciłaś mnóstwo czakry… i nie próbuj zaprzeczać. Nie zapominaj, że jestem z klanu Hyuga i doskonale dostrzegam ilość czakry w kogoś organizmie – Kontynuował chłopak widząc, że to zaczyna działać – Masz jej nie wiele. Bardziej się przydasz Kakashiemu, który będzie potrzebował twojej pomocy.
     Milczała. Machnęła dłonią otrącając tym samym jego. Nienawidziła chwil w których czuła się bezsilna. Bezsilna i słaba.

1 komentarz:

  1. Hm, tym razem Uchiha-Hyuga :)
    W sumie to pasują do siebie.
    Może masz jakieś palny, w związku z tym, hm?

    OdpowiedzUsuń